Rozdział VIII Pobudka


13 lipca 2022, 20:22

 
Łódka. Płynę na łódce. Ale nie po wodzie. Płynę po chmurach i jestem coraz bliżej księżyca na rozgwieżdżonym niebie. Ależ tu pięknie! Nie widać lądu. Ale nie boję się że utonę. Panuje tu taki spokój... Pochyliłam się i dotknęłam chmur obok łódki. Są takie mięciutkie... Nie ma tu nikogo, ale nie czuję się samotna. Towarzyszy mi ten widok. Rozsiadłam się na łódce i podziwiałam jak księżyc coraz bardziej się zbliża. Tego mi było trzeba. Takiego relaksu. Milutko. O patrz! Spadająca gwiazda. Pomyślę życzenie. Chciałabym żeby... - Kiara! - To moje życzenie, spadaj. Chciałabym żeby... Wtedy znikła i spadająca gwiazda i chmury i księżyc, łódka też. - Kiara!- usłyszałam znajomy głos. Ale mnie głowa boli. Otworzyłam oczy i ta przepiękna sceneria okazała się być tylko snem. Leżałam na łóżku w swoim pokoju a nade mną siedziała Naura. - Kiara, ty żyjesz! Byłaś w śpiączce przez cały tydzień... - Niemożliwe. - podniosłam się - Odnoszę wrażenie, jakby to było wczoraj. - A jednak! Strasznie się o Ciebie martwiliśmy. Mam dobrą wiadomość: wygraliśmy walkę z Antuzą. Antuza odeszła na dobre. Znaleźliśmy też Gaję- była uwięziona, a Aron wrócił jakby nigdy nic. Ale niestety... Nie tylko ty ucierpiałaś. W mojej głowie pojawiło się wspomnienie. Zaraz po tym jak zostałam uderzona w głowę, widziałam Hygina jak walczył z jedną z wiedźm. Co jeśli on... - Co z Hyginem? - zapytałam. - Przeżył. Ma się dobrze. Codziennie cię odwiedzał jak byłaś w śpiączce. Odetchnęłam z ulgą. - Za to... Sylwan. Dostał strzałą w serce... Nie żyje. Zaraz, co? Ten który odmienił mój los, przemienił mnie sulegnę nie żyje? Nie mieściło mi się to w głowie. Przypomniałam sobie o chowańcu, który mi dał. - Co z moim jajkiem? Wykluło się? - Tak! Gratuluję, masz prześliczną sowę! - Sowę? Naura zagwizdała i przez otwarte okno wleciała śnieżnobiała sowa. - Pasuje do Ciebie. Będzie nad tobą czuwać i pomagać w potrzebie. Sowy to bardzo pożyteczne chowańce. - Sowy istnieją też na ziemii. Aż dziwne, że noszą taką samą nazwę! Nazwę Cię Śnieżka. - powiedziałam, głaskając jej pióra. Sowa zaczęła się łasić jak kot. - Chyba lubi to imię. - powiedziała Naura. - Muszę iść zobaczyć co się zmieniło w Uraji po tej wojnie. - podniosłam się, chcąc wstać. - O nie, nie. Ty musisz odpoczywać. Zawołam ich. - powiedziała Naura i wybiegła z pokoju. Leżałam i rozmyślałam, a Śnieżka zdawała się myśleć ze mną. Słaba ze mnie wojowniczka. Ale najważniejsze że zwyciężyliśmy. Tylko Sylwana szkoda. Nie minęła chwila, a do pokoju weszli Gaja, Ewaryst, Naura, Argea i Hygin. - Miło was widzieć. - powiedziałam. - No raczej - powiedział Hygin - A nam miło ciebie widzieć. - Przykro mi z powodu Sylwana. - dodałam. Przez chwilę zapadła cisza. - Jak się czujesz? - zapytała Gaja. - Trochę jeszcze mnie głowa boli, lepiej ty mi powiedz jak się czujesz. Przeszłaś przez niezłe piekło, byłaś w niewoli Antuzy. Opowiedziała mi, jak to w noc przed porwaniem wyszła się przewietrzyć i zobaczyła margi ułożone w rzędzie na drodze. Poszła za nimi z czystej ciekawości, by zobaczyć co się stanie - zupełnie jak ja. Ona zobaczyła przestraszoną, płaczącą dziewczynkę. Gdy podeszła, by jej pomóc to ona zamieniła się w coś strasznego. Potem złapała ją za nadgarstek, a jej dłoń była gorąca jak żar. Gaja pokazała mi ślad na ręce. Parzący stwór- jak go później określiła zaciągnął ją prosto do haty Antuzy. Tam Antuza dała rzuciła na nią urok i ta zapadła w sen. Gdy po walce wróżki ją znalazły, była zamknięta w klatce. Na szczęście znalazły klucz i odczarowały ją. Gaja mówiła, że gdy była pod wpływem uroku miała okropne koszmary, które do dziś ma przed oczami. - Współczuję Ci. To musiała być dla ciebie wielka trauma. - powiedziałam. Dowiedziałam się też tego, że gdy oberwałam w głowę Hygin i Argea przybyli mi na pomoc. Hygin zabił osobę, która mnie zaatakowała. Nie wiedziałam co powiedzieć... - Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy. - W czasie bitwy odsunęliśmy Cię w bezpieczne miejsce, Argea się tobą zaopiekowała. A my - walczyliśmy do ostatniej kropli krwi. - powiedział Hygin. - Tobie również dziękuję, Argeo. - Nie ma sprawy. - powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. Powiedzieli mi też, że musieli zjednoczyć wszystkie swoje moce i skumulować je, by pokonać Antuzę. Przy takiej ilości białej magii nie miała po prostu szans. Zapadła się pod ziemię. Znikła. -Albo zamieniła się w mrówkę. - dodał Hygin. - Okazało się, że kradła nam regularnie neę. Znaleźliśmy też u niej księgę czarnych zaklęć. Sylwan przed śmiercią odczynił złe uroki. - powiedziała Naura. - A neę odzyskaliśmy. Znów jesteśmy bezpieczni. - dodał Ewaryst, Przyjaciele siedzieli u mnie do późna, gadaliśmy o wojnie. Ale były też luźniejsze tematy, Naura tryskała energią, Hygin sypał żartami i tak nam jakoś czas zleciał. Gdy wszyscy wyszli, Hygin został u mnie jeszcze przez chwilę. - Cieszę się, że żyjesz i wracasz do zdrowia. - Tak.. Ja też się cieszę. Cud, że nie dostałam jakiegoś wstrząsu mózgu czy coś. - odparłam. - Dostałaś. Ale Naura cię uzdrowiła. - Ach, naprawdę? To do niej niepodobne, że mi o tym nie powiedziała. - Tak. Widocznie nie chciała się chwalić. Hygin przez chwilę siedział zamyślony obok mojego łóżka, zaraz później nieśmiało musnął mojej dłoni swoimi lodowatymi rękami i zapytał: - Kiara... Czy nie chciałabyś żyć wiecznie, być silna i wiecznie młoda? - Chciałabym, ale... do czego zmierzasz? - Do tego że to da się załatwić. Był coraz bliżej, oczy jego stały się ciemnoczerwone. Ale nie tak jak u tych stworów. One miały w sobie coś zaskakująco przyciągającego. Zaraz... Czy on chce mnie ugryźć?! - Czekaj. - odsunęłam się. - No co? - zapytał. - Czy jak mnie ugryziesz mogę stracę swoje moce? - Dobre pytanie... Nie wiem... Chyba nie. Ale wiesz. Chyba masz rację. To głupi pomysł. - powiedział zmieszany - Mogłabyś umrzeć. Nie wiem w jaki sposób złączy się magia. Przepraszam. - Nic się nie stało. Siedział i patrzył na mnie. Po jakiejś chwili powiedział: - Nie wiem, w jaki sposób mam sprawić byś nie była już moją przyjaciółką. Co? Czy on nie chce już się przyjaźnić? Czułam, jak robi mi się słabo. - Dlaczego? Co takiego zrobiłam? - zapytałam. - Dlatego że cię kocham i rozpaliłaś ogień ciepła miłości w sercu zimnego wampira. Tego się nie spodziewałam. A więc ten sen, w którym mówił mi że mnie kocha okazał się prawdą. A ja... Bardzo go lubię, jest przystojny i czułam jak mi serce skacze gdy przypadkiem mnie dotykał. Zawsze był przy mnie i mnie wspierał. Mimo że był czasem wnerwiający. Namówił królową, bym została w Uraji choć wtedy nie każdy był po mojej stronie. Nigdy we mnie nie zwątpił - teraz wiem dlaczego. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc pocałowałam go. A on odwzajemnił pocałunek. Od tamtej pory byliśmy nierozłączni. Czasem przychodziliśmy na grób Sylwana złożyć mu kwiaty na nagrobku. Pisało na nim : " Sylwan, żył lat 1002. Poniósł śmierć tragiczną w wyniku walki. Był wspaniałym magiem i niesamowitym czarodziejem" Ci czarodzieje są naprawdę długowieczni. Chyba jak każdy tutaj. 
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz