ROZDZIAŁ III Tymczasem na Ziemi


13 lipca 2022, 20:17

 
Świat Heleny wywrócił się do góry nogami odkąd Ewelina nie wróciła ze szkoły. Mijały noce i dni, a jej córki jak nie było tak nie ma. Oczywiście pierwsze co zrobiła to pobiegła na policję, ale tam jej nie pomogli. Przynajmniej za pierwszym razem. - Niech pani przyjdzie trzeźwa, jutro. - powiedziała policjantka. - Ale moja córka! Uciekła ze szkoły i nie wraca do tej pory. Jest godzina 19, ona zawsze była przed czasem... Policjantka pokiwała przecząco głową, po czym dodała: - Takie są nastolatki. Zapraszamy jutro, jak się nie zjawi. Przyjmiemy zeznania. Helena była wściekła, odchodząc od komisariatu przeklinała jeszcze coś pod nosem. Wróciła do domu. Ale Eweliny nie było. Tego dnia wyjątkowo nie zadzwoniła do koleżanek. Wyciągnęła butelkę wina z szafki i nalała sobie. Ten wieczór był wyjątkowo smutny. Piła roniąc łzy w kieliszku, targały nią wyrzuty sumienia. Zasnęła dość szybko. Nazajutrz obudził ją dźwięk telefonu. Zerwała się z kanapy, niemal nie upadając. Sięgnęła po telefon z nadzieją, że to Ewelina. Że przeprosi ją. Powie że nocowała u koleżanki. Że padła jej komórka. I że już wraca. A ona jej odpowie że nie ma za co przepraszać, że jest złą matką. I to ona przeprasza. Ale nic takiego się nie stało. To była dyrektorka szkoły, w której uczyła się Ewelina. - Dzień dobry. Dzwonię by powiedzieć pani, że Ewelina wczoraj uciekła ze szkoły. Znowu wagaruje. Jak tak dalej pójdzie, to będę zmuszona niestety wydalić pani córkę ze szkoły. Ma bardzo słabe stopnie, a ja... - Nie wróciła do domu. Wie pani gdzie może być? Moja córka zniknęła... Obawiam się najgorszego. - Nie, pani Heleno. Nie wiem gdzie jest pani córka. Jedna z nauczycielek widziała ją jak zapłakana wybiegła ze szkoły. Miała papierki we włosach. Ja myślę że... pani córce dokuczają rówieśnicy. Dostali już pouczenie. Obniżymy im też oceny z zachowania. - CO?! I pani na to pozwala?! Przez tych rówieśników moja córka zniknęła! Może coś jej się stało a pani jeszcze grozi jej wyrzuceniem ze szkoły! Nie, nie musi pani jej wyrzucać. Sama zmieni szkołę! Do widzenia. – rozłączyła się. Nie zwlekając dłużej, poszła umyć zęby tak na wszelki wypadek, żeby znów jej nie powiedzieli że jest nietrzeźwa i wyszła z domu. Idąc chodnikiem rozmyślała tylko o tym, co się stało z jej córką. Dlaczego jej telefon po raz pierwszy jest poza zasięgiem, gdzie jest i kiedy wróci. Jeśli wogóle wróci. Bo te dzieciaki mogły jej coś zrobić. Kto wie, jaka jest teraz młodzież? To straszne. Poszła znowu na policję. Tym razem przyjęli jej zeznania i obiecali, że będą jej szukać. Ale ona wiedziała, że też musi coś z tym zrobić. Nie wiedziała jeszcze co dokładnie, ale wiedziała że na pewno nie będzie tylko czekać. Wróciła do domu i weszła do jej pokoju. Włączyła jej komputer w nadziei, że coś znajdzie. Na szczęście Ewelina nie miała hasła, nie była też wylogowana z facebooka. Helena wiedziała, co musi zrobić. Musi przejrzeć jej wiadomości. Nie było ich zbyt wiele. Nie było też wiele znajomych. Na profilu widniało ich tylko dwudziestu siedmiu. Nie zwlekając, weszła w wiadomości. Pierwszym kontaktem, z jakim pisała dziewczyna był Adam. „Nie tak szybko” – pisał Adam jakieś trzy dni temu. „Znowu? Nie bądź taki cwany, mnie nie stać na konto PRO” – odpisała Ewelina. „Masz dopiero 6 lvl. Musisz się jeszcze dużo nauczyć ;) ” To chyba nie to czego szukała. Pisali o jakiejś grze. Przewinęła więc do starszych wiadomości. Adam: „Jak tam?” Ewelina: „Kiepsko.” Adam: „Czemu? ‘’ Ewelina: „Znowu te suki mnie zaczepiały. Mam dość! Gdybym mogła, spaliłabym tą szkołę w piździet! A wiesz dlaczego? Bo wszystkich tam nienawidzę!” Adam: „Wszystkich?” Ewelina: „Taa, najbardziej Kaśki, Martyny i Anki” Adam: „Nie przejmuj się. Pokażę ci jak dawać wpierdol” Helena nie musiała już więcej czytać. Wyłączyła komputer, spojrzała na zegar… 12:20. Musi się śpieszyć. Niedługo jej klasa kończy lekcje. W pośpiechu wybiegła z domu. Gdy wsiadała do autobusu, czuła narastającą złość. Bez wachania weszła do szkoły i spojrzała na plan zajęć. Nie pamiętała nawet, do której klasy chodziła jej własna córka… Ale z pomocą przyszła jej woźna. - Szuka pani kogoś? – zapytała. - Tak. – moja córka się tu uczy.- Ewelina Sokolska. - Aa… To ta co ucieka. Wie pani ile razy musiałam ją gonić? Bardzo szy… - Zaginęła. - Ach. Rozumiem. Jak mogę pani pomóc? - Niech mnie pani zaprowadzi do jej klasy. - Oczywiście, II A. Proszę za mną. Mają teraz matematykę. Gdy Helena stała pod drzwiami klasy Eweliny, serce waliło jej jak oszalałe. Zapukała, po czym otworzyła drzwi. - Proszę!- usłyszała głos zza drzwi. - Dzień dobry, czy mogę panią na chwilę? To sprawa bardzo ważna. – zapytała Helena, zaglądając przez drzwi do wnętrza klasy. Usłyszała szmer. Szepty i ciche chihoty. - O co chodzi? – zapytała nauczycielka. - Dosłownie sekundka. - Dobrze. Proszę mówić. - Wolałabym na osobności. - Rozumiem. Wyszły z klasy. - Słucham panią. - Moja córka, Ewelina. Zaginęła i chciałabym pomówić z jej koleżankami. - Bardzo pani współczuję. Jak mają na imię jej koleżanki? - Kasia, Martyna i Ania. - Dobrze. Przyprowadzę je do pani, za chwilę kończy się lekcja. - Dziękuję. Nie czekała zbyt długo. Po jakiś pięciu minutach zadzwonił dzwonek. Spojrzała na zegar. 13:30… Z klasy zaczęli wychodzić uczniowie. A później wyszła nauczycielka z trzema dziewczynami. Przyprowadziła ich. Zaraz po tym, jak się nauczycielka oddaliła Helena zaczęła konfrontację. - Co z nią zrobiłyście gówniary?! - Nie wiemy o co pani chodzi. – powiedziała jedna z nich. - Chodźcie. Pokażę wam coś. Dziewczyny wachały się, spoglądając na siebie. Helena zauważyła, że się do siebie uśmiechają. Aż się z niej zagotowało. - No, co was tak bawi? Pokazać wam coś zabawnego? Przez chwilę jeszcze się zastanawiały, ale ciekawość wzięła górę. Wszystkie trzy wyszły z nią ze szkoły. Szły razem z nią, głupkowato się podśmiechując. Gdy tylko znalazły się za terenem szkoły, Helena nie wytrzymała i uderzyła pierwszą z nich. Śmiechy ucichły. - Pogięło panią?! Kaśka, nic ci nie jest?! - Myślałam, że bawi was cierpienie innych. A może to? – popchnęła ją na ziemię i zaczęła kopać. - Boże, to wariatka! – krzyknęła ta trzecia i zaczęły uciekać. Katarzyna nadal leżała na drodze, próbowała wstać, podpierając się na dłoniach ale nie mogła. Helena nadepnęła jej na dłoń. Kaśka krzyknęła z bólu. - A cóż to? Twoje przyjaciółki zostawiły cię, samą. Jak gówno. - Ałaa!! Nie wiem o co pani chodzi, naprawdę… - A może o to, że ją gnębiłyście? - Przepraszammm…. Helena uniosła nogę. - Mów. Gdzie ona może być? Czy jej coś zrobiłyście? - Nie… nie… Ona… Uciekła ze szkoły… - jąkała się pochlipując- Tylko tyle wiemy. Przysięgam. Helena puściła ją. Bo co innego mogła zrobić? Jej rówieśniczki nic nie wiedziały. Nie wierzyła im do końca, ale nic więcej nie mogła zrobić. Nie mogła jej skatować. I tak będą przez to problemy. Pewnie się poskarży. Ale tak się nie stało. Ale Eweliny jak nie było, tak nie ma. Już ósmy dzień. Policja jej nadal szuka.
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz